KALENDARZ MUZYCZNY PFM 2006

Pod koniec 2004 roku Polska Fundacja Muzyczna wydała Kalendarz Muzyczny 2005, który był zapowiedzią cyklicznego wydawnictwa przygotowanego przez PFM.
W pierwszym roku swej działalności, Fundacja chciała przede wszystkim poinformować środowisko muzyczne o swoich założeniach i zachęcić do współpracy na rzecz artystów, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu chorób lub innych zdarzeń losowych.
Cały dochód ze sprzedaży ubiegłorocznego kalendarza zasilił Fundusz Pomocowy, z którego wypłacane są m.in. zapomogi dla muzyków i osób zawodowo związanych z branżą muzyczną.

W sierpniu do PFM dotarła informacja o chorobie wybitnego polskiego fotografika – Marka Karewicza, który parę miesięcy wcześniej przeszedł udar i wszystko wskazuje na to, że nieprędko będzie mógł znowu sięgnąć po aparat fotograficzny.
Udało się nam namówić Pana Marka Karewicza, by udostępnił PFM swoje unikatowe fotogramy, a Fundacja wykorzystała je w Polskim Kalendarzu Muzycznym 2006. Dochód ze sprzedaży kalendarza zasili Fundusz Pomocowy, z którego uruchomimy środki dla Pana Marka Karewicza.
Założeniem PFM jest, by nasz kalendarz był unikatowy, by zawierał atrakcyjne fotografie i artystyczną szatę graficzną, by stał się prestiżowym prezentem świątecznym.
Istotnym faktem jest, że kalendarz został stworzony przez instytucje oraz osoby zainteresowane wsparciem twórców polskiej kultury, których los boleśnie dotknął.
Ważne jest, by trafił do jak największego grona odbiorców, do znawców zarówno artystycznej fotografii, jak i fanów jazzu.
Mamy nadzieję, że wszystkie te założenia uda się zrealizować.

Kalendarz liczy 6 kart – tj 12 stron + 3 strony okładki
Format: B2- 
(500×700 mm)
Druk: na białym papierze kredowym/plecy na kartonie.
Nakład kalendarza: 1000 egzemplarzy przeznaczonych do sprzedaży.
Cena kalendarza cegiełki – 40 zł (na Allegro cena specjalna 25 zł)

Zachęcamy wszystkich do sięgnięcia po KALENDARZ PFM 2006 z jazzowymi fotogramami MARKA KAREWICZA

OKŁADKA – COOTIE WILLIAMS
STYCZEŃ – DUKE ELLINGTON
LUTY – ELLA FITZGERALD
MARZEC – SONNY STIT
KWIECIEŃ – ZBIGNIEW NAMYSŁOWSKI
MAJ – RAY CHARLES
CZERWIEC – URSZULA DUDZIAK
LIPIEC – ARCHIE SHEP
SIERPIEŃ – BENNY GOODMAN
WRZESIEŃ – JAN GARBAREK
PAŹDZIERNIK – DEWEY REDMAN
LISTOPAD – TOMASZ STAŃKO
GRUDZIEŃ – NINA SIMONE

Kalendarz jest do nabycia zarówno przez internet, jak i w poniższych punktach sprzedaży:

  • ALLEGRO.PL – aukcje Polskiej Fundacji Muzycznej
  • MERLIN.pl – promocje:Okazja, jakiej nie było!
  • EMPiK (31. stycznia br zakończono sprzedaż )
  • Traffic Club – Warszawa, ul. Bracka 25
  • Jazz Klub Tygmont – Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8
  • Helicon Jazz Cafe – Warszawa, ul. Freta 45/47 (zakończono sprzedaż)
  • Księgarnia ODEON – Warszawa, ul. Hoża 19
  • Radiowe sklepiki – Warszawa ul. Myśliwiecka 3/5/7, Al. Niepodległości 77/85

Fotografie: MAREK KAREWICZ
Redakcja: Alicja Leszczyńska, Tomasz Kopeć
Oprawa graficzna: Tomasz Ciecierski
Efektyzacja zdjęć i przygotowanie do druku: PROMART-GRAPHICS
Papier i druk: PAPYRUS POLSKA

Projektem Kalendarza Polskiej Fundacji Muzycznej 2006 zainteresowaliśmy kilka osób i instytucji, którym chcielibyśmy szczególnie serdecznie podziękować:

  • Przede wszystkim Panu Markowi Karewiczowi, iż zechciał podzielić się
    z nami swoją Sztuką,
  • Panu Tomkowi Ciecierskiemu i Firmie ALTAVIA za opracowanie graficzne kalendarza,
  • Panu Zbyszkowi Szymańskiemu za pomysł efektyzacji zdjęć
    i przygotowanie materiałów graficznych do druku,
  • Pani Justynie Andrzejewskiej i Panu Krzysztofowi Gawrońskiemu
    z Firmy Papyrus
     za ufundowanie papieru i sfinansowanie druku kalendarza, za doprowadzenie do wydania Kalendarza Polskiej Fundacji Muzycznej 2006,
  • Pani Annie Mijal-Palasz z Firmy MERLIN pl. za wprowadzenie kalendarza do sprzedaży na specjalnych warunkach.

PAPYRUS POLSKA – SPONSOR

Papyrus Polska to dynamicznie rozwijający się dystrybutor papieru. Rok 1991 to początek działalności firmy, która wówczas prowadziła swoją działalność pod nazwą PN Papier.

Dziś firma należy do grupy Papyrus, drugiego, co do wielkości dystrybutora papieru w Europie. Fakt ten połączony z umiejętnym wykorzystaniem rozwiązań, wiedzy oraz pracy całego zespołu Papyrus zaowocował dynamicznym rozwojem firmy na rynku.

Papyrus Polska dziś to kilka tysięcy obsługiwanych klientów.

Szeroki asortyment wysokiej jakości produktów stworzonych do poligrafii, dla agencji reklamowych oraz biur, doskonałej jakości serwis, stały zapas magazynowy, doradztwo techniczne, precyzyjna informacja o produkcie i zorganizowany, profesjonalny zespół ludzi powoduje, że Papyrus to doskonały wybór dla każdego klienta.
Motto naszego działania to: Wspieramy Ciebie

www.papyrus.com/pl

Marek A. Karewicz – artysta fotografik, członek Z.P.A.F., odznaczony Honorowym Tytułem F.I.A.P.. Dziennikarz muzyczny, autor radiowy i telewizyjny, działacz PSJ, organizator życia jazzowego, komentator i prezenter muzyki jazzowej, od zawsze do dziś DJ w warszawskim klubie „Remont”. Z polskim środowiskiem jazzowym związany na dobre i złe, z pasją fotografuje świat jazzowy, nie stroni też od innych rodzajów muzyki. Zgromadził archiwum liczące około dwóch milionów negatywów. Miał wystawy swoich fotogramów w 18 krajach. Projektuje także okładki płytowe, ma ich już tysiac pięćset. Jazz to jest jazz, ale na zasadzie płodozmianu pracuje nad dużą wystawą rock-and-rollową – chce pokazać wielkie światowe gwiazdy, takie jak „The Beatles” czy „The Rolling Stones”, które udało mu się kiedyś sfotografować. Uwielbia piwko, nie znosi idiotów i odzierania życia z intymności w systemie paparazzich…
Jazz Forum 3/98 Archiwum Marka Karewicza, to chyba największy w Europie gwiazdozbiór stworzony ręką jednego człowieka. Świat ludzi jazzu, w kraju i poza jego granicami, z całą Europą i Stanami Zjednoczonymi włącznie.
Autor ok. 1500 okładek płytowych – m.in. serii „Polski Jazz” oraz uznanej za najlepszą w 50-leciu okładki „Blues Breakout”.

…w młodości brałem udział w realizacji siedemnastu filmów. Jako operator przez pewien czas współpracowałem w „Warszawską Spółdzielnią Filmową” oraz z telewizją. To był kołchoz, w którym królowała odpowiedzialność zbiorowa. Zrezygnowałem, jako że film w ogóle nie stwarza możliwości samodzielnej pracy: na planie zawsze obecne są sekretarki, aktorki, tabun pracowników technicznych… A ja jestem indywidualistą, chodzę własnymi ścieżkami.
…na trąbce i kontrabasie przestałem grać, bo byłem za słabym muzykiem. Na szczęście dla kultury polskiej wcześnie to zrozumiałem. W momencie, gdy po raz pierwszy w studiu radiowym nagrano moją twórczość artystyczną – przestałem działać w tym zawodzie. W podjęciu takiej decyzji dopomógł mi Leopold Tyrmand, który porównując moje zdjęcia z grą na trąbce, poradził mi, abym raczej zajął się fotografowaniem.
…specjalizuję się w jazzie. Projektuję okładki płytowe. Mam ich już 1500. Jeśli chodzi o fotografowanie muzyków, to faktem jest, że w Europie nie mam prawie żadnej konkurencji. Uważam, że czasy Leonardów da Vinci dawno się skończyły: myli się ten, kto uważa, że potrafi sfotografować dobrze wszystko. Tylko specjalizacja może ustawić człowieka na pewnym poziomie w gronie artystów.
…być może jednym z ważniejszych powodów ścisłego trzymania się tematyki muzycznej w dziedzinie fotografii są moje rozliczne zainteresowania. Jestem disc jokeyem w warszawskim „Remoncie”, podobno należę do czołówki specjalistów w zakresie organizowania dużych „markowych” balów, dobrze znam się na tańcu i muzyce rozrywkowej, trochę piszę. Nie umiem liczyć, więc nie ma mowy o tym, żebym mógł być Leonardem.
…moją mocniejszą stronę – jeśli chodzi o fotografię – stanowi doradztwo. Kiedy przychodzi do mnie młody człowiek z zestawem zdjęć, to jestem mu w stanie powiedzieć, co ma zrobić, żeby jego fotografia była lepsza. Sam uczyłem się kompozycji w Liceum Fotograficznym na ul. Spokojnej w Warszawie u Mariana Dederki. Korygował on zdjęcia w sposób idealny: brał nożyczki, ciął i powstawała wspaniała fotografia, a jej autorowi wcześniej nawet do głowy nie przyszło, że taki może być efekt końcowy.
Bez Luisa Amstronga, ale z Milesem Davisem i Rayem Charlesem
….. nie sfotografowałem jednego wielkiego faceta jazzu. Największego. Louisa Amstronga. Wciąż mi się wydawało, że jeszcze mam czas. Myślałem: przecież przyjedzie do Polski, bo odwiedził Węgry, Czechosłowację, to go sfotografuję. Nie przyjechał. To poważny brak w moim archiwum.
…. największą satysfakcję sprawiło mi zaproszenie Milesa Davisa. Był już bardzo chory na AIDS, widział, że jego dni są policzone. Odbywał ostatnią trasę koncertową i poprosił, bym towarzyszył mu w niej z aparatem. Docenił, że kiedyś zrobiłem mu zdjęcie, które stało się wizytówką i o którym mówił, że jest „Great”. W swoją trasę koncertową zaprosił mnie też Ray Charles, który nigdy moich zdjęć nie widział, bo był niewidomy, ale słyszał o mnie i ufał mi. Szkoda tylko, że to uznanie przychodzi tak późno…
…nie mam żadnej techniki, którą lubię lub popieram. Dopasowuję ją za każdym razem do potrzeb konkretnej pracy, materiału wyjściowego itp. Myślę, że dobrze wiem, jak należy fotografię wykorzystywać w grafice. Nie przykładam specjalnej wagi do sprzętu – nie mam szalenie nowoczesnych aparatów, natomiast zawsze pracuję na dobrych filmach, dobrych wywoływaczach, dobrych papierach. Sam potrafię zrobić film i papier, sporządzić wywoływacz. Jestem chyba lepszym laborantem niż fotografem. W swojej pracowni stosuję np. wielokrotne ekspozycje – nie tylko negatywowe, ale i pozytywowo-negatywowe – jest trochę wkopiowań laboratoryjnych. Generalnie rzecz biorąc, wielki świat rock-and-rolla fotografuję wyłącznie w kolorze, natomiast w dalszym ciągu jazz robię przede wszystkim w czerni i bieli.
…jazz to sztuka XX wieku. Międzynarodowy język, którym porozumiewają się ludzie na całym świecie.
Przegląd Środkowo Europejski nr 38 –lipiec 2004