MICHAŁ HOCHMAN 1944 – 2024
A może po prostu jest tak, że moją Ojczyzną jest świat… – śpiewałeś Michał, bo w twoim wypadku tak właśnie było.
Dziś okazało się, że to co śpiewasz w piosence „Moja wędrówka” się naprawdę skończyło tu na Ziemi, że dotarłeś do końca swojej niezwykłej wędrówki prze Życie i przez Świat.
Co tu napisać Michał, przecież mieliśmy się jak co roku spotkać teraz latem w Warszawie? Mija czerwiec a Ty jakoś nie przyjeżdżasz z Larissą Baldovin i to mnie niepokoiło, jak widać nie bez powodu.
Byłeś człowiekiem optymistycznym, pogodnym i uśmiechniętym i dobrym. Mimo, że życie dało Tobie też wiele powodów do smutku, że w roku 1968 zostałeś wygnany z Polski z biletem w jedną stronę, a Dworzec Gdański stał się odtąd symbolem wielkiej krzywdy. Odbudowałeś się w nowej rzeczywistości, bo wszędzie się to Tobie udawało, w Lublinie, W Kazimierzu, w Warszawie, za Oceanem…
Nigdy po 68 roku tym nie udało nam się dowiedzieć, jak potoczyłaby się Twoja muzyczna droga, tak udanie zapoczątkowana w bigbitowym świecie polskiej muzyki rozrywkowej. Brutalne oddzielenie Ciebie od coraz większej publiczności w kraju nie wytrąciło Tobie z ręki gitary i Twoja muzyczna pasja również w Ameryce z udziałem przyjaciół mogła trwać i choć w skromnej wersji odnalazłeś w niej mnóstwo pasji i radości.
Wasz nowojorski dom stał się miejscem gościny dla polskich twórców muzycznych i filmowych, ludzi sztuki i wspólnej wrażliwości. Rozmowy, spotkania, koncerty odbywały się gdy tylko mogły, ostatnio w jednej z naszych rozmów wspominał taki wieczór u Was Staszek Soyka.
Niezwykły dokument „U siebie” jest jak film fabularny, bo Twoje życie jest praktycznie gotowym scenariuszem. Prezentacja dla Przyjaciół filmu o Tobie w naszym domu, spotkanie z młodzieżą w Saskiej Szkole Realnej – chętnie dzieliłeś się swoją muzyką i swoim życiem z innymi ludźmi. Koncerty podczas festiwalu Singera w Warszawie, koncerty lubelskie – tego będzie nam brakowało.
Zawsze interesowałeś się naszą Fundacją i jej podopiecznymi, do końca trzymałeś kciuki za Leszka Świerszcza z New Jersey, którego odwiedzałeś w warszawskim DPSie jak tylko tu byłeś. Zdjęcie z fundacyjnym plakatem powstało w kwietniu 2023 r. podczas Twojego ostatniego w Warszawie koncertu w Kalinowym Sercu.
Zostało po Tobie dużo pięknych piosenek, dziękujemy za nie. Ludzie w większości nie wiedzą, że ty pierwszy spopularyzowałeś “Konika na Biegunach”, i że podarowałeś Urszuli piosenkę, którą w Jej wersji w Polsce znają wszyscy, nawet przedszkolaki.
Odszedłeś Michał z nutami w głowie ale Twój Konik na biegunach nas jeszcze nieraz „rozkołysze rozbawi”…
Żegnaj Przyjacielu wielu z nas, Przyjacielu Polskiej Fundacji Muzycznej.